Całkiem niedawno przechadzając się po wrocławskim rynku - zauważyłam plakat promujący wykład dot. ewolucji świadomości. To był jeden z tych niewielu dni w roku, gdy szłam przed siebie bez celu, po prostu smakując wolne popołudnie i szukając na bieżąco pomysłów do zrealizowania.
Plakat zapraszał na wykład po którym odbywały się mantry a wszystko miało być prowadzone przez podróżującego po całym świecie mnicha.
Jakoś tak sama zinterpretowałam, że wykład jest związany z buddyzmem więc zdecydowałam się pójść.
Spotkanie odbyło się w KsięgarnioKawiarni- Nalanda na pl.Kościuszki. Swoją drogą to świetne miejsce by posiedzieć, poczytać, zjeść coś dobrego i wziąć udział w medytacjach, ćwiczeniach oddechowych czy warsztatach rozwojowych.
Podczas wykładu mowa była głównie o odrzuceniu dóbr materialnych i szukaniu szczęścia wewnątrz siebie. Skoro nasz umysł nie jest materialny to nic materialnego nie zapewni mu szczęścia.
Minimalizm to nurt jaki kusi mnie swoją prostotą i oferowaną wolnością. Zgodnie z nim nie muszę mieć większego mieszkania, lepszego auta i wyższego stanowiska. Takie podejście uwalnia mnie z presji by ciągle mieć więcej i więcej a zarazem pozwala czerpać satysfakcję z tego co mam tu i teraz.
Podobała mi się koncepcja, że szczęście jest stanem umysłu i tylko od nas zależy to czy je osiągniemy. Ludzie żyją często w świadomości, że druga osoba, pieniądze czy praca zapewnią upragniony spokój i szczęście. Uzależniają tym samym szczęście od osiągnięcia jakiegoś celu, podczas gdy szczęście powinno być celem samym w sobie.
W pewnym momencie mnich zaczął omawiać koncepcję reinkarnacji i tysiąca wcieleń...
Jakież było moje zdziwienie, gdy po chwili usłyszałam "Hare Kriszna".
Z ostatniej części - czyli wspólnych pieśni dla Kriszny postanowiłam zrezygnować. Nie wierzę w ich Boga ani koncepcję reinkarncaji więc śpiewanie ich pieśni nie miało sensu.
Całe życie śmiałam się z Krisznowców, "hare, hare" to był u mnie w ekipie imprezowy zaśpiew o 3 nad ranem...
Musze jednak przyznać, że z każdej wiary i światopoglądu można czerpać coś dla siebie. Podczas wykładu znalazłam bardzo wiele fajnych wskazówek podobnych do tych z chrześcijaństwa czy buddyzmu.
Zamykanie się w stereotypach to najgorsze co można sobie samemu zrobić. Gdybym wiedziała, że wykład poprowadzi mnich ze wspólnoty Kryszny to bym się uśmiechnęła pod nosem i poszła w drugą stronę.
Ciesze się, że stało się inaczej:)
Na koniec raz jeszcze polecam: http://nalanda.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz