poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Komfort picia

Wśród AA jest takie powiedzenie, że ze świeżego ogórka można zrobić kiszony - odwrotnie już nie.
Podobnie ze mną - nie mam szans wrócić do kontrolowanego picia i do końca życia muszę się pilnować.

Od kilku dni mam cięższy czas - mój kochany wyjechał i pierwszy raz odkąd nie piję - jestem "sama w domu".
W miniony weekend sytuacja była IDEALNA: sobota, puste mieszkanie, wyczerpanie po tygodniu zapierdzielu... nie trzeba było wiele by odezwał się (nie)mały głód.

Zauważyłam, że od ponad roku jestem w zawieszeniu - z tym, że nie piję jest mi ciężko, z tym, że miałabym się napić jest mi jeszcze gorzej. Nie mam wątpliwości, że nie istnieje coś takiego jak "jeden raz" i picie "towarzyskie". Przerabiałam to zbyt wiele razy.

Inna rzecz, że jeśli się złamię to będzie mi po prostu wstyd, żal i znów będę żyć w kłamstwie - bo bym się do tego nikomu nie przyznała.

Dodatkowo - straciłam cały komfort picia - to już nie jest beztroskie i luzackie odreagowanie. Teraz to gorycz i poczucie porażki - od pierwszej kropli.
Paranoją tej choroby jest to, że mimo, iż wiem, że wino mi w niczym nie pomoże, a wręcz pogorszy mój stan - nadal go pragnę...

Ok  - czas uskutecznić zalecenia grupy - czyli  zrobić dla siebie coś relaksującego i przyjemnego:


poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Metody walki ze stresem cz.I

Stres towarzyszy mi często - mimo koncentracji na walce z nim - od lat jest stale obecny w moim życiu - zwłaszcza w pracy.
Istnieje wiele metod radzenia sobie ze stresem i od lat staram się stosować wszystkie z poniżej wymienionych.

Metody wykorzystujące zasoby zewnętrzne
  • sport, medytacje, masaże
  • muzyka, film, książka, malowanie
  • inni ludzie czyli rozmowa, wspólne spędzanie czasu
  • śmiech i relaks i sen

Metody wykorzystujące zasoby wewnętrzne
  • pozytywne myślenie, afirmacje, wizualizacje
  • budowanie dystansu, wzmacnanie pewności siebie
  • deprecjonowanie porażek, niwelowanie perfekcjonizmu
  • samoakceptacja i rozpoznanie swoich mocnych i słabych stron

Wrócę na moment do medytacji. To temat na osobny post - teraz wspomnę tylko o magicznym działaniu jogi i ćwiczeń oddechowych. Trenowałam Pranajamy przez kilka miesięcy a efekty obserwowałam już po kilku sesjach. Pranajamy - czyli ćwiczenia oddechowe spowalniające i rytmizujące oddech pomagają się zrelaksować i wejść w stan medytacji. W moim przypadku najlepiej działają Pranajamy połączone z wizualizacjami i powtarzaniem afirmacji.

Z początku dbanie o oddech i wizualizowanie w głowie obrazów przy jednoczesnym powtarzaniu zdań - może wydawać się trudne, jednak po kilku treningach czynności te wykonuje się automatycznie i lekko.
A efekt jest fenomenalny!
Najlepsze jest to, że medytacje i ćwiczenia oddechowe można wykonywać w pracy - np w toalecie:) Może to mało romantyczna okolica, ale w końcu mamy wizualizacje ;)

Zdradzę jeszcze kilka dziwnych i nieco śmiesznych - ale skutecznych metod.
  1. Maria - która uczyła mnie technik oddychania pokazała mi kiedyś co robi, gdy zostaje doprowadzona do białej gorączki a musi "trzymać fason". Maria zawsze ma w torebce chusteczki. Będąc w furii wyciąga chusteczkę i z całej siły wydmuchuje nos - choć oczywiście nie ma kataru:) Energiczne dmuchanie nosa, albo kichanie to rewelacyjna metoda do zniwelowania napięcia.
  2. Maria lubi też czyścić żakiet - czyli w mocny i energiczny sposób otrzepywać rękawy - na których oczywiście nie ma żadnych śmieciuchów. Metody Marii są idealne w sytuacjach w których dosłownie "nas nosi" ale nie możemy wyjść ani wyrazić swojej opinii (rozmowa z Dyrektorem czy Panią w Urzędzie Skarbowym...).
  3. Trzecią "dziwną" metodą jest wypisanie aktualnych emocji, lęków, stresów i obaw na kartce lub w pliku. Pisać trzeba spontanicznie i szybko tak by przelać na kartkę strumień zestresowanej świadomości. Samo zmaterializowanie emocji zniweluje ich znaczenie. Opisywałam już ten sposób kilka postów temu. Radzę tylko - dobrze schowajcie to co napiszecie inaczej jest spora szansa na urlop w kaftanie.
Ok, idę potrenować jedną z metod - czyli SEN:)

Dobranoc!

sobota, 13 kwietnia 2013

niePOWODZENIA


Niedawno czytałam książkę Miłosza Brzezińskiego pt. "Pracować i nie zwariować"
Spodobało mi się jego podejście do błędów i niepowodzeń.

Brzeziński pisze: "Błędy to wielkie chwile. Myśleliście o tym kiedyś w ten sposób?" Rzeczywiście od dziecka wpaja się nam, żeby nie popełniać błędów i skupiać się na tym by wszystko wykonywać dobrze. Za zrobienie czegoś źle dostawało się karę albo "dwóję", mama była niezadowolona a my mieliśmy poczucie winy i żalu.

A przecież nie ma lepszej nauki i szansy do rozwoju niż błędy.
  • Po niepowodzeniu można zalewać się łzami, izolować, nie wyprowadzać psa i tkwić w dole. Do tego najlepiej się ponakręcać - przypominając sobie inne porażki i upewniając się, że jesteśmy w ogóle do bani.
  • Ale to właśnie za takie zachowanie powinno się dostawać "dwóję" - a nie za sam fakt porażki.
  • Po wystąpieniu błędu najzdrowiej będzie skupić się nie na tym jak jest źle (i jacy jesteśmy do dupy) - ale na tym co TU i TERAZ można zrobić. ZROBIĆ - a nie rozmyślać i tkwić w emocjonalnym bagienku.
  • Dobrze jest znaleźć w zaistniałej sytuacji plusy. One występują zawsze - nawet kiedy wydaje się, że jest beznadziejnie. 
  • Poza tym, kiedy wydaje się,  że nie wiemy co i jak zrobić - to tak naprawdę stoimy przed szaną na poznanie czegoś zupełnie nowego - czyli mamy możliwość rozwoju i nauki.
  • Jak pisze Brzeziński: "Doskonały biznesman miewa problemy, ale jego doskonałość często bardziej przejawia się w umiejętności wychodzenia z nich, a nie unikania"

Często też okazuje się, że strach przed porażką, jest duuuużo gorszy niż sama porażka. Po jej wystąpieniu okazuje się, że nie jest wcale tak źle, sytuację można naprawić i cały lęk był mocno przesadzony...
Miałam tak już wielokrotnie: bałam się jakiegoś konkretnego błędu, demonizowałam w głowie jego konsekwencje, a kiedy wystąpił - świat się wcale nie zawalił, przeżyłam a nawet bywało, że dostałam pochwałę za szybką reakcję i naprawę sytuaji.

Stereotyp tego, że błędy z zasady są złe mam mocno zakorzeniony, ale życie pokazuje, że niepowodzenia są tak samo potrzebne i rozwojowe jak sukcesy:)







wtorek, 9 kwietnia 2013

Bury Strach


Bura Kreatura żywi się strachem dlatego sukcesywnie i coraz częściej serwuję jej głodówki:)

Poniżej smakowita porcja cytatów o lęku i odwadze. Enjoy!


  • ...człowiek może się posunąć o wiele dalej, by uniknąć tego, czego się boi, niżby zyskać to, czego pragnie. (Dan Brown)
  • Nie trzeba się nikogo bać. A jeśli ktoś się kogoś boi, to dlatego, że udzielił temu komuś jakiejś władzy nad sobą.(Hermann Hesse) 
  • Ale człowiek ta­ki już jest - po­cie­szyła się. - Zastępu­je strachem większą część swoich emocji. (Paulo Coelho)
  • Nie boimy się dlatego, że coś jest przerażające [...]. Coś jest przerażające dlatego, że się boimy. (Luis de la Higuera)
  • Jeśli boisz się czegoś, wiedz, że przyczyna twego strachu tkwi nie poza Tobą, lecz w Tobie (Lew Tołstoj)
  • Lepiej umrzeć od razu niż całe życie spędzić w strachu. (Hieronim ze Strydonu)
  • Strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie. (Paulo Coelho)
  • Strach jest oczekiwaniem zła. (Platon)
  • Każdy mierzy niebezpieczeństwo miarą własnego strachu.(Przysłowia łacińskie)
  • Największy błąd, jaki możemy popełnić w życiu, to poddanie się lękowi przed popełnieniem błędu.(Elbert Green Hubbard)
  • Strach boi się odważnych.(Józef Bułatowicz )


środa, 3 kwietnia 2013

Ciało migdałowate

Zgodnie z wikipedią: "Ciało migdałowate (łac. corpus amygdaloideum) – część układu limbicznego, ośrodek mózgowy, znajdujący się między biegunem skroniowym półkuli mózgu a rogiem dolnym komory bocznej (anatomia i zależności między poszczególnymi częściami są jak dotąd sprawą sporną)."

Ciało migdałowate odpowiada za zachowania instynktownee, impulsywne, często podejmowane w stresie lub w sytuacji zagrożenia życia.
To także obszar odpowiadający za agresję, depresję a także lęk i strach.

Bywa, że czując intensywny i porażający strach - np. tremę przed wyjściem na scenę - całkowicie tracę głos, czuję ciężar w klatce i tzw. gulę w gardle.
Są też sytuacje kiedy np. w pracy - przed rozmową z dyrektorem czy ważnym klientem - czuję atak strachu i mam ochotę uciec i schować się do jakiejś ciemnej nory.
Tak samo w sytuacji nagłej zmiany - która burzy mój porządek i harmonogram - reaguję dzikim napięciem i lękiem.

Na szczęście - jak zwykle - strach ma tylko wielkie oczy a do rozgryzienia tego całęgo migdała wystarczy jedna prosta rzecz: TRZEBA POWIEDZIEĆ LUB NAPISAĆ O STANIE EMOCJONALNYM, KTÓRY W DANEJ CHWILI NAS PARALIŻUJE.

Powiedzieć można przyjaciołom czy rodzinie, jednak bliscy nie zawsze są obok - zwłaszcza w pracy a opowiadać prezesowi o tym, jak to mam ochotę uciec do nory a nowe obowiązki napędzają mnie dzikim strachem - nie radzę.... choć mina prezesa byłaby bezcenna.

Od lat stosuję moją migdałową metodę, tj.w pracy mam na maksa ukryty folder (coś na zasadzie praca/stare/cenniki/smieci/xcdf/moje) a w nim w wordzie opisuję uczucia jakie mi towarzyszą kiedy mój mózg wpada we władanie MIGDAŁA.
Jeśli ktoś by to przeczytał, to myślę, że mogłabym zacząć szukać na allegro jakiegoś gustownego kaftana bezpieczeństwa.
Ale serio - to działa!

Z resztą naukowo dowiedzino, że racjonalizacja i werbalizacja strachu generowanego przez ciało migdałowate -wpływa na obniżenie aktywności tego obszaru mózgu.
Polecam mieć zawsze jakiś notatnik - i w sytuacji nagłego - irracjonanego strachu - zapisać wszystko bez patrzenia na stylistykę.

To działa. Sprawdźcie sami:)





poniedziałek, 1 kwietnia 2013

UWAGA! Bura Kreatura

Mój znajomy grafik stworzył specjalnie dla mnie - wizję Burej Kreatury:)
A zatem Panie i Panowie, dziewczęta i chłopcy - oto ona - Bura Kreatura we własnej, potwornej osobie:)


Urlop od świąt

Jezu [SIC]... jak ja nie lubię Wielkanocy!!!

1. W sobotę trzeba sprzątać co najmniej jakby Perfekcyjna Pani Domu z ADHD miała przyjść i robić test białej rękawiczki
2. Trzeba gotować rzeczy, których nie lubię - żurki (fu), sałatkę warzywną (fu!), śledzie (fu fu fu!)
3. Trzeba wstawać rano w niedzielę (kung FU!!!)
4. Trzeba siedzieć 6 godzin przy stole i powstrzymywać się od ziewania (patrz pkt.3)
5. W poniedziałek zamiast odsypiać niedzielę - trzeba uciekać przed wiadrami wody a dodatkowo w tym roku trzeba też uważać na śnieg (który może się okazać żółty... a nawet brązowy).
6. We wtorek trzeba iść do pracy mając wzdęcia, piasek w oczach i 5kg więcej w pasie.

Mając na uwadze powyższe punkty - jutro czyli we wtorek...wzięłam wolne:)

Wreszcie odpocznę, odeśpię i nacieszę się NAPRAWDĘ wolnym dniem:)

Czy jest opcja by święta spędzać inaczej? TAK
Czy jest opcja by święta spędzać inaczej nie narażając się ciociom, babciom i kuzynom? NIE

Cóż dopóki nie założe własnej rodziny i nei zacznę robić świąt na WŁASNYCH zasadach - pozostaje mi... planować urlop - i odpoczywać po świętach :)