wtorek, 17 września 2013

Dobranoc:)


Nie wchodź 3 razy do tej samej rzeki

Po ponad 20 latach - historia miłosna moich rodziców dobiegła końca. A jak przebiegała? Kolorowo i dynamicznie. Tak - BARDZO dynamicznie.
Moi rodzice:
1. Poznają się w liceum (lata 60-te)
2. Biorą ślub w roku 77-tym.
3. Tato zaczyna pracować jako marynarz. Więcej go nie ma jak jest.
4. Rodzi się 1 dziecko. Tato dalej pływa.
5. Dochodzi do rozwodu.
6. Rodzice się schodzą. Rodzę się ja.
7. Koło 1990 - rodzice biorą rozwód nr 2
8. W miedzyczasie tato osiedla się na stałe w Toronto i zaczyna pić. Kontakt się urywa.
9. Przchodzi powódź i tracimy z mamą WSZYSTKO. Dosłownie. Mieszkamy u sasiadów, cioci itp. Dostajemy jakąś ruderkę bo poprzednie mieszkanie jest zbyt zagrzybione i nie da się w nim mieszkać.
10.Tato nie odzywa sie mimo powodzi i tego, że jesteśmy bez grosza.
11. Powoli stajemy z mamą na nogi. Tato po latach przestaje pić. Odnawia sie kontakt -mamy ok. 2000r
12. Tato na trzeźwo odbudowuje relacje i zaczyna strarać się o mamę. Zaczynaja rozmawiać. Więcej i dłużej niz kiedykolwiek wcześniej.
13.W międzyczasie w alko wpadam ja- ale to tak na marginesie:)
14.W 2011 tato przylatuje do Polski (!)
15. W latach 2011-2013 po setkach godzin na telefonie...po długich, bolesnych i oczyszczających rozmowach, mama decyduje sie polecieć do Toronto by ostatecznie zobaczyc, czy na żywo- nie przez tel - uda sie coś z tatą zbudować.
16.W Toronto - w sierpniu 2013 okazuje się, że...
NIC Z TEGO

Boli mnie czasem, że mam takiego tatę, ale to nie jest żal do losu czy Boga. To raczej litość i szczere współczucie.
Mój tato nie pije od kilkunastu lat, ale wg. mnie nie trzeźwieje (czyli nie rozwija sie duchowo i nie uzdrawia umysłu) tylko nadal myśli, działa i żyje w pijany sposób.
Abstynencja bez żadnego wsparcia terapeuty, grupy czy AA jest możliwa - ale wygląda jak u mojego taty. To samotna wegetacja.

Nie dziwię się mojej mamie, że nie znalazła szansy na bycie z osobą tak zgorzkniałą, smutną i przepełnioną goryczą.
Chwała jej za próby namówienia go na terapię. Chwała jej za cierpliwość w znoszeniu wrzasków "myślisz, że jestem psychiczny?". Chwała jej za mądrość, że odpuściła i odeszła.

Jakość życia to nasz wybór. A na wybory innych ludzi mamy ograniczony wpływ. Tato żyje jak chce i widocznie mu to pasuje. Mi nie pozostaje nic innego jak tylko to zaakceptować.