sobota, 3 maja 2014

Piekielna sobota

Wahałam się  czy o tym pisać, ale w końcu mój blog opiera się na pełnej szczerości.
Poprzedni weekend spędziłam sama - pierwszy raz od dłuuugich miesięcy.
Chłopak wyjechał w piątek rano i wrócił dopiero w niedzielę wieczorem.

Tuż przed jego wyjazdem się pokłóciliśmy więc generalnie humor miałam kiepski.
Najciekawsze przyszło jednak w sobotę. Obudziłam się przybita i bez energii.
Poszłam na jakieś zakupy, coś ugotowałam, włączyłam serial (True Detective - polecam!!!) i... coś zaczęło mnie nosić...
Wszystko mnie wkurzało i nie mogłam sobie znaleźć miejsca.

Puściłam sobie muzykę na YT i tu nastąpił krach: poleciała jedna z piosenek do których imprezowałam w czasach picia (ba - podświadomie pewnie sama tą piosenkę wybrałam). Muzyka jest jednym z moich najsilniejszych wyzwalaczy i wzbudza we mie wspomnienia o ogromnej sile rażenia.
Momentalnie, mimowolnie zaczęłam ryczeć... przypomniałam sobie ten luz i poczucie, że mam wszystko w d**ie.
Tęsknię do tego - mówię to szczerze i uczciwie.
W pracy mam hardkor, z chłopakiem doszło do spięcia i wtedy w tamtą sobotę byłam bliska zapicia - byle po prostu się wyłączyć...
Co ciekawe te myśli są zarazem jakby abstrakcyjne bo ja już nie umiem pić tak lekko i beztrosko jak kiedyś. Bezpowrotnie straciłam komfort picia więc sytuacja jest patowa. Chcę poczuć ulgę ale alkohol mi jej nie da.
W końcu poczytałam jakieś teksty AA, przypomniałam sobie ile zyskałam odkąd nie piję, jaki progres zrobiłam i powoli się uspokoiłam.
Cholera zaraz będzie 3 lata jak nie piję i martwi mnie, że głód odzywa się jak tylko zostaję sama w domu. Muszę nad tym popracować by na przyszłość uniknąć takich kryzysów.

Poniżej jedna z piosenek, które pomogły mi wrócić do równowagi tamtej piekielnej soboty:)



7 komentarzy:

  1. Z Twojego opisu (tylko na nim się opieram i na tym, co przeczytałam na Twoim blogu dotychczas) wynika, że straciłaś na moment z oczu jeden z punktów programu HALT, lonely - samotny. Zostałaś na jeden weekend sama i demony z kątów wypełzły. Na chłopaku świat ludzi się zamknął? Nie masz innych znajomych, z którymi można się spotkać, pogadać, zadzwonić, powiedzieć - pobądź ze mną, bo kiepsko się czuję?

    Druga sprawa - uzależnieniowcy do końca życia będą się borykać z takimi huśtawkami nastrojów. Powinnaś mieć wypracowany plan (i napisany!) w momentach, kiedy czujesz się świetnie, aby móc po niego sięgnąć w kryzysowym momencie. Zakładam, że to wszystko wiesz, ja Ci tylko chciałam przypomnieć.

    Jeżeli na przyszłość nie chcesz, abym pisała Ci takie komentarze - napisz mi to wyraźnie. Nie lubię dawać rad, kiedy nie jestem o nie proszona. Ale z drugiej strony, nie mogę przejść obojętnie, kiedy z takiego tekstu widzę i czuję wołanie o pomoc.
    Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że wszystko dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześc Róża, zgadzam sie z Tobą - gdzieś na moment zapomniałam o halcie. Znajomych mam tylko wiadmo- jakos nie chciało mi się do nikogo dzwonic i w sumie popadlam w samotność na własne życzenie.

      To ewidentny skutek tego, że już prawie 2mce nie byłam na zadnej grupie i terapii.
      W tej chorobie nawet na chwilę nie mozna stracić czujności - bo ta kreatura od razu wychodzi i miesza w głowie:)

      Pod koniec tygodnia znowu bedę sama - ale teraz juz nie dam się zaskoczyć - jak mówisz szykuję plan awaryjny.

      P.S. A rady oczywiście dawaj - każda jest cenna i wiem, że piszesz w dobrej wierze:)

      Usuń
  2. trzymaj się Marta! :)

    P.S. "True detective" już obejrzałem. Miodzio! :) Zakończenie - rzekłbym gnostyckie(ta walka światła i ciemności)

    OdpowiedzUsuń
  3. hello again!
    Nie wiem czy słyszałaś o czymś takim jak tzw. "obietnice kroku dziesiątego"... Znam wiele alkoholiczek i alkoholików, którym się to sprawdziło w życiu (nie twierdzę, że wszystkim, którzy pracowali na programie 12 kroków, ale u części to zadziałało)

    strona 84 -85 w IV wydaniu Alcoholics Anonymous:
    "And we have ceased fighting anything or anyone even alchol. For by this time sanity will have returned. We will seldom be interested in liquor. If temted, we recoil from it as from a hot flame. We react sanely and normally, we will find that this has happened automatically. We will see that our new attitude toward liquor has been given us without any thought or effort on our part. It just comes! That is the MIRACLE of it. We feel as though we had been placed in a position of neutrality safe and protected. We have not even sworn off. Instead, the problem has been removed. It does not exist for us. We are neither cocky nor are we afraid. That is our experience. That is how we react so long as we keep in fit spiritual condition."

    Przyznam, że kiedyś była to dla mnie abstrakcja albo wręcz bujda. Wiedziałem wszak z terapii uzależnień o głodach, nawrotach, wyzwalaczach itd. Nakręcałem się strasznie, czy to myśleniem o piciu czy myśleniem o nie piciu, albo myśleniem o piciu innych osób(m.in. dziewczyny, znajomych) Potem przeczytałem coś, gdzieś, kiedyś o Francji... :) Otóż we Francji wino jest wszechobecne. Tam, podobno, nawet na terapiach uzależnień nie uczy się alkoholików żeby unikać alkoholu. Muszą od początku nauczyć się żyć z winem w zasięgu ręki. Mój mózg pracował, że aż dymiło. :)

    Powiem Ci Marta, że byłem kilkanaście miesięcy wstecz bardzo wrażliwy na pewne utwory muzyczne, pewne filmy zresztą też. Nadal zresztą jestem. Ale dziś mam wrażenie jakbym stał nieco z boku. Nazywam to sobie, że mi się spełniły obietnice kroku 10. Jakimś AA-owskim ortodoksem nie jestem, ale wierzę, że mogłby Ci pomóc jakiś program działania duchowego(czy to religijnej czy agnostycko/ateistycznej czy jakiejś innej proweniencji). Jesteś osobą szczerą(to się czuje) i świadomą wielu spraw. Nie wiem czy masz jakieś doświadczenia z szeroko pojętą duchowością?
    Powiem tylko, że program AA był dla mnie zaledwie(i aż zarazem) rodzajem "drabinki", za pomocą której wszedłem nieco wyżej w dziedzinie duchowości(byłem bardzo słabiutki w tej dziedzinie, częściowo przez wychowanie w patologicznej rodzinie, które nauczyło mnie kłamać, oszukiwać i manipulować nie odczuwając przy tym jakichś szczególnych wyrzutów sumienia, gdyż to sobie świetnie racjonalizowałem)

    Dziś korzystam z bardzo różnych źródeł inspiracji w rozwoju duchowym i intelektualnym również. Szczególnie dużo dały mi lektury pism Junga, Jerzego Prokopiuka, teksty Kwakrów (i o Kwakrach) oraz antropozofia oraz na mniejszą nieco skalę różnoraka literatura ezoteryczna.

    Rozpisałem się. Mam nadzieję, że coś się przyda.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. PKB - ależ Ty masz zawsze fajne wypowiedzi:)
    Uświadomiłeś mi, że faktycznie nigdy nie poruszyłam na blogu kwestii duchowości - kwestii fundamentalnej dla trzeźwienia.
    Uważam się za osobę rozwiniętą duchowo - choć niekoniecznie religijną. To temat na dłuższą wypowiedź więc teraz tylko wspomnę, że zaobserwowałam, iż rozwój duchowy wspiera rozwój intelektualny i odwrotnie!

    Wydawało mi się kiedyś, że wiara kłóci się z podejsciem naukowym - ale jest wręcz przeciwnie.
    Zgłebiałam rózne nurty, uczęszczałam na spotkania wyznawaców róznych religii i generalnie WIERZĘ - ale nie utożsamiam Boga z jedną konkretna wizualizacją typu Chrystus.

    Ale fajnie- zainspirowaeś mnie do kolejnego posta:) Dzięki!
    A tak przy okazji: myslałeś by pisac swojego bloga? Widzę, że masz super przemyślenia, ładnie piszesz- do dzieła:)! PKB.blogspot.com.pl czeka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej!
      Jeśli chodzi o kwestię wiary, to u mnie było ciekawie. Deklarowałem się przez kilka dobrych lat jako agnostyk, a de facto byłem raczej ateistą(ta postawa była mi bliższa emocjonalnie) i to okresowo nawet wojującym. Aż tu nagle znalazłem się w AA, kontynuowałem swoje uczestnictwo biorąc udział w kolejnych spotkaniach, zacząłem czytać literaturę AA. I zacząłem się w tym gubić. Wiara, Bóg(jakkolwiek go rozumiem, co prawda, ale zawsze. Słowo to mi przez jakiś czas przeszkadzało)

      Dużo później już, po zaliczonych w międzyczasie terapiach(od AA się u mnie zaczęło) kiedy rozpocząłem pracę na Programie 12 kroków ze sponsorem, zrozumiałem i zobaczyłem, że ja nie muszę w ogóle przyjmować żadnej religii czy wiary w sensie religijnym, której treści są głoszone przez taką czy inną grupę religijną. Tu chodziło o to czy wierzę w to co jest napisane np w kroku 2 (Uwierzyliśmy, że Siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie) czy ogólnie czy ja wierzę w to co on(sponsor) do mnie mówi i czy wierzę, że to co jest opisane w literaturze AA zdarzyło się naprawdę(mam tu na myśli historie osobiste poszczególnych ludzi zamieszczone w "Anonimowych Alkoholikach") Dzięki temu zweryfikowałem i zmieniłem swoje nastawienie do kwestii wiary. Słowo to przestało mnie irytować gdy tylko odłożyłem na chwilę na bok moje filozoficzne spekulacje i przyjrzałem się życiu codziennemu. Tyle rzeczy, spraw brałem i biorę "na wiarę", ufając pewnym ludziom. Okazało się przy okazji, że byłem bardzo nieufny, miałem ciągłe poczucie, że wiem lepiej i sporo pogardy i poczucia wyższości wobec innych(pozostałość po dzieciństwie i młodości gdy żyłem w izolacji i MUSIAŁEM być samowystarczalny a z czasem stałem się również samowystarczalny intelektualnie... i samotny zarazem)

      Tak naprawdę wiara i zaufanie zawsze były obecne w moim życiu. Ja tylko temu zaprzeczałem sam przed sobą dlatego, że wiele razy się zawiodłem(tak w sensie psychologicznym) i pocieszałem sam siebie, że będę korzystał tylko z wiedzy obiektywnej, nauki, czegoś opartego na wynikach badań itd. To okazało się nie do zrealizowania. No bo gdzie tu miejsce na intuicję, na inteligencję emocjonalną, na pozanaukowe i pozaracjonalne poznanie/kreowanie rzeczywistości(jak np w sztuce, poezji, religiach, ezoteryce)??
      Zamykałem się(podświadomie!) na to wszystko...
      Dziś nie uważam aby wiara i wiedza się wykluczały. One się, w moim odczuciu, dopełniają. Nie rezygnuję ani z jednego ani z drugiego z tych źródeł poznania. Czytam różne rzeczy, spotykam się i chętnie rozmawiam z różnymi ludźmi, uczę się kilku języków.

      Co do bloga - może kiedyś się zbiorę, dorosnę do tego. Póki co bardzo się cieszę, że mogę czasem poczytać kilka ciekawych blogów, których tematyka mnie osobiście dotyczy(np Twój i Meszuge'go) i czasem coś pokomentować. To dla mnie ważne i sympatyczne doświadczenie. Dzięki!
      Pozdrawiam!
      B.

      Usuń
  5. Z PRZYJEMNOŚCIA I ZAINTERESOWANIEM CZYTAM WASZE WYPOWIEDZI. ZWŁASZCZA,ŻE TEMAT ALKOHOLIZMU JAK I INNYCH ZABURZEŃ JEST MI BLISKI. MARTA- JESTEM Z TOBĄ SERCEM I DUŻY SZACUNEK DLA TWOJEGO POSTEPOWANIA. A TAK NA MARGINESIE- masz do mnie telefon- kolejny weekend bez chłopaka: dzwoń, spotkamy się :)

    OdpowiedzUsuń