poniedziałek, 18 lutego 2013

Mniej znaczy więcej

Czy zastanawialiście się kiedyś ile macie wokół siebie rzeczy których naprawdę potrzebujecie - a ile kupiliście tylko dlatego, że:

  • była promocja 2za1, 3za1 a nawet 1gratis!
  • koleżanka / kolega to kupili i zdziwili się, że tego nie macie
  • była wyprzedaż -50% nawet -70%!....no nie mozna bylo nie kupić!
  • uwierzyliście w reklamę i poczuliście, że bez tego urządzenia do siekania cebuli potrawy nie wyjdą takie dobre
Popularne jest stwierdzenia, że media nakręcają konsumpcjonizm, ale czy ktoś z was zauważył - jaka jest cisza w mediach o popularnym nurcie minimalizmu?
To ciekawe zjawisko- bo podejście minimalistyczne jest obecne w naszej świadomości mimo totalnej ciszy w mediach.
O przepraszam - nie totalnej - TVN w Uwadze pokazał bezdomnego żyjącego w domu z gliny ze swoim koniem i innego bezdomnego mieszkającego w aucie.
To smutne, że zamiast skupić się na mentalnych korzyściach z odpuszczenia gonitwy za pieniądzem - telewizja pokazuje tylko przypadki ekstremalne - żywiących się powietrzem czy jedzących gazety...

Ale oczywiście tego nie zmienimy i szkoda się na ten temat rozwlekać.

Dla mnie ciekawe jest to, że mimo ciszy w mass mediach - coraz więcej osób odrzuca przeżeranie się rzeczami i wycofuje się z wyścigu po awanse.
Dla mnie odkryciem jest to- że takie podejście nie oznacza mniejszej ambicji. To bardziej przeniesienie ambicji - nakierowanie jej na rozwój umysłu a nie portfela.

Polecam lekturę poniższego artykułu: http://wyborcza.pl/

Samo czytanie dla mnie było ulgą. Naprawdę nie musimy kupować coraz lepszego auta i coraz droższych butów.
Dorastając - naturalne było u mnie w domu to, że jak dostajesz podwyżkę np. 500zł to TRZEBA TO WYDAĆ, lub co gorsza- WZIĄĆ COŚ NA RATY lub NA KREDYT!

Moje podejście zaczął zmieniać mój ukochany, który zarabia naprawdę dobrze, ale wydaje kasę na to czego naprawdę chce - głównie na przeżycia- wyjścia, wyjazdy, kursy. Wygląda bardzo fajnie- nie jest obdartusem chodzącym w ciuchach ze śmietnika ale po prostu nie czuje głodu posiadania.

Nauczyłam się od niego by co pensje przelewać kasę na konto oszczędnościowe, ba - dopiero przy nim założyłam takie konto:)
Wcześniej idąc do galerii i kupując np buty - nie mogłam wyjść tylko z butami-musiałam dokupić coś jeszcze  - apaszkę czy wisior. Aż wstyd przyznać, ale często potem tego nie nosiłam...w sensie ani razu :]

Normą było dla mnie życie od pierwszego do pierwszego i nie dlatego, że mnie nie stać ale dlatego, że dopiero po wydaniu kasy czułam się kompletna.

W szczerości wobec samej siebie muszę przyznać, że żyłam wedle zasady - MAM WIĘC JESTEM.

Od ponad roku bardzo mocno pilnuję się będąc w galerii i robię zakupy analizując stan umysłu. Jeśli odzywa się myśl: 
"muszę to mieć"
"w tej kiecce będzie idealnie"
"bez tego to wyjście nie będzie dobre"

To znak, ze czas wyjść ze sklepu i w ogóle się zastanowić czy zakupy mają sens. Jestem kobietą i lubię świetnie wyglądać. Nie zamierzam z tego rezygnować jednak wiem, że mogę to robić nie wydając całej pensji.

Temat będę na pewno poruszać jeszcze wiele razy. To ważna sfera- bo pozwala wzbogacać zarówno konto oszczędnościowe jak i zawartość duszy:)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz