wtorek, 21 stycznia 2014

London!

Jak ja kocham firmowe wyjazdy:)!

Wyruszyłam dzisiaj rano (jak dla mnie to było w nocy) i już o 9 byłam w Londynie.  Ah to miasto dosłownie tętni życiem!
Ludzie, zapachy, kalejdoskop świateł, tysiące dźwięków i zapachów...byłam zachwycona!
Przy Piccadilly Circus stanęłam i przez minutę obserwowałam otaczające mnie kolorowe szaleństwo... grająca na bębnach grupa Hare Kryszna, stojąca blisko para gejów pachnąca damskimi perfumami, mnóstwo czerwonych, piętrowych autobusów, ludzie wszelkich narodowości, migające neony, podświetlone butiki, odjechani, wystilizowani londyńczycy i muzułmanki w burkach.

Miasto zwiedzałam z kolegą z firmy i tylko dzięki niemu nie zaginęłam w labiryntach londyńskiego metra. Po ponad 10godzinach na nogach doszliśmy do reszty osób z firmy na kolację. Siedzieli TaaaaaDaa: w pubie.

Dosiadłam się, zjdałam, chwilę pogadaliśmy po czym rozgorzała dyskusja na temat piw:) Które są lepsze/fajniejsze/smaczniejsze/bardziej aromatyczne itp. itd.
Szczerze mówiąc to mnie irytowało. Choroba to oczywiście jedno, ale przede wszystkim było okropnie nuuuuuuuudno... Siedzimy w Londynie i zamiast chłonąć atmosferę, pogadać o tym co się u kogo działo - to Ci gadają o browarach i "rzadkich gatunkach chmielu". Po jakiś 30minutach uznałam, że panom juz podziękuję i wyszłam na nocny spacer:)

                                                   

Dobrze zrobiłam! Trafiłam na małe, boczne, chińskie uliczki przepełnione sklepami i straganami z owocami, których nazw nie jestem w stanie powtórzyć. W jednym ze sklepików widziałam wędzone, egzotyczne ryby, ścianę zapełnioną po sufit woreczkami z podejrzanymi przyprawami, leżące w chłodni oderżnięte udźce (chyba świni) a obok półkę z chemią do domu. Naprawdę uwielbiam takie miejsca.

Teraz siedząc w hotelu  Rushmore - buzia mi się cieszy na myśl, że TU JESTEM:)!
JESTEM i ŻYJĘ NA 300%

3 komentarze:

  1. Świat jest bardzo ciekawy. Szkoda zamykać się tylko w jednym państwie, w jednym mieście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dotąd najbardziej urzekł mnie Tajwan - mam słabośc do dalekiego wschodu. Londyn z kolei zachwyca różnorodnością ras, kultur, architektury i smaków. Czuć tutaj tempo życia, ludzie są zabiegani, ale zarazem się uśmiechają i mają fajną, pozytywną energię:).

      Ludzie w polsce są raczej posępni i rzadko sie do siebie usmiechają (np. w autobusach czy w kolejce w sklepie).
      A jak jest pod tym katem w Norwegii?

      Usuń
    2. Uprzejmość, życzliwy uśmiech, spokój i brak pośpiechu u ludzi. Tu się nikt nie spieszy, samochody jeżdżą wolno, a jednocześnie miasto tętni życiem. Tylko wszystko odbywa się powściągliwie i rozważnie. Też widać wielokulturowość, różne odcienie skóry i różne ubiory,ale jest ona spokojniejsza, bardziej wyważona. Być może to wpływ surowej przyrody i otoczenia, Poza tym w kulturze norweskiej wyróżnianie się i chwalenie np. bogactwem jest źle odbierane.

      Usuń