Przypomniał mi się dzisiaj symboliczny opis choroby alkoholwej jaki pokazał nam terapeuta Andrzej na jednych z zajęć terapeutycznych.
Narysował na kartce ring bokserski oraz OGROMNEGO zawodnika wagi ekstra-ciężkiej- stojącego w narożniku. Następnie narysował zawodnika wagi super-lekkiej, małego, chudego i mizernego - stojącego poza ringiem.
Zadał nam pytanie "Co ten chudy, mały zawodnik ma zrobić żeby nie przegrać walki z gigantem?"
Odpowiadaliśmy: niech wejdzie na ring z krzesłem albo kijem baseballowym, niech kopnie go w czułe miejsce, niech zaatakuje giganta łaskotkami itp szukalismy wszelkich "sposobów" by oszukać giganta.
Andrzej odpowiedział krótko "Żeby nie przegrać walki, nie należy w ogóle wchodzić na ring"
Walka z alkoholem, próbowanie różnych sztuczek i sposobów nie ma sensu. Alkohol jest silniejszy i nie należy z nim walczyć.
Naszą siłą będzie pokora i odwaga by nie wchodzić na ring.
Lepiej odwiesić rękawice, nie siłować się z butelką tylko odejść z miejsca gdzie sie pije i skupić się na sobie i własnym rozwoju.
Analogia bokserska jest bardzo dobra w fazie identyfikacji z uzależnieniem i pomogła mi w początkowej akceptacji bezsilności wobec alkoholu. Ale po dłuższym okresie czasu i pracy nad sobą stała się dla mnie z czasem bezużyteczna. Nie postrzegam dziś alkoholu jako przeciwnika, nie personifikuję go, nie uważam że jest aktywny, że coś mi może zrobić, że kiedykolwiek coś mi zrobił. To ja podejmowałem decyzję o piciu(nieświadomy tego, co się na prawdę ze mną działo - tzw mechanizm iluzji i zaprzeczeń, czy też brak pokory=nieliczenie się z faktami, nieznajomość faktów) i to ja robiłem sobie kuku. Moim problemem jest alkoholizm a nie alkohol. Nadużywanie alkoholu to tylko jeden z objawów alkoholizmu. Bardzo łatwy do wyłapania, można to wychwycić obiektywnymi badaniami lekarskimi czy nawet alkomatem. Mój alkoholizm ma też wymiar choroby psychicznej i pewnego niedoboru duchowego. A te sprawy już z ringiem za wiele wspólnego nie mają. No chyba, że z ringiem, na który wychodziłem trenując kiedyś sporty walki... :) Pozdrawiam! Wszystkiego dobrego w nowym roku!!! :):):)
OdpowiedzUsuń"Moim problemem jest alkoholizm a nie alkohol. Nadużywanie alkoholu to tylko jeden z objawów alkoholizmu." Dokładnie: picie bierze się z choroby, biednego, skrzywionego umysłu i kulawej sfery duchowej a nie odwrotnie. Dopiero kiedy to zrozumiałam mogłam skupić się na przyczynach choroby. Odstawienie alkoholu było trudne, bardzo trudne, ale trzeźwe życie i zmiana myślenia... huh to dopiero wyzwanie;) Ja też dzisiaj nie postrzegam samego alkoholu jako przeciwnika. Moim największym "przeciwnikiem" jest mój umysł, który podsuwa odruchowo dołujące myśli, podkopuje poczucie wartości i sprawia, że się boję i stresuję. To nad nim najmocniej pracuję, ale tu wierzę, że mam szanę wygrać na "ringu" Nawzajem wszystkiego NAJ w 2014:) Ja zaraz spadam na przebieraną domówkę - can't wait:)
Usuń