Jakiś rok temu trafiłam na kawałek audiobooka Briana Tracy'ego pt. "Zjedz tę żabę". Już wtedy urzekła mnie myśl przewodnia książki, którą wprowadziłam w życie i bardzo szybko zauważyłam pozytywne efekty.
Autor promuje myśl prostą a zarazem genialną: organizuj życie prywatne i pracę tak by najpierw robić rzeczy najważniejsze.
Zasada wydaje się oczywista jednak bardzo często mając w pracy 10 tematów bardzo źle je planowałam - wzmagając tylko stres i uczucie przeciążenia.
Przykładowo robiłam 5 rzeczy, które były przyjemniejsze, potem 3 w których jestem dobra, a dwie - które są ważne ale stresujące -odkładałam na kolejny dzień... łudziłam się, że przecież cały dzień pracowałam jednak mówiąc szczerze - zawsze czułam "gulę" stresu i niezadowolenia z odkładania spraw na potem.
Rewolucją było dla mnie odkrycie, że po rozpoczęciu pracy od tematu najgorszego - od zjedzenia tej najtłustszej, najobrzydliwszej i najgłośniejszej żaby- znajduję ulgę i spokój!
Ba - wzrasta mi wtedy samoocena, znika strach a te mniejsze tematy robię z jeszcze większą zajawką.
Dzisiaj też stanęłam przed tym dylematem - zrobić szkolenie w Power Point (kooooocham robić prezentacje:) ) czy powklepywać w MS Project zadania i dziobać harmonogramy dla programistów (co jest pilniejsze...).
Otworzyłam Power Pointa i wtedy zobaczyłam na rogu stołu wielką, oślizgłą i rechoczącą żabę z przyklejoną karteczką (HARMONOGRAM!)
Cóż musiałam ją zjeść:)
Taki sposób planowania zadań i priorytetyzacji tematów bardzo ułatwia życie. Przykładowo - tłumacząc się dlaczego zadanie 8,9 i 10 nie jest zrobione - mam jasną i logiczną odpowiedź - robiłam rzeczy 1,2 i 3 które są najważniejsze bo... i koniec dyskusji. To usprawiedliwia wszelkie obsuwy z tymi mniej ważnymi zadaniami.
Patrząc odwrotnie - raczej nie usprawiedliwię braku megaważnego zadania tym, że robiłam pierdoły...
Zabieranie się do rzeczy najtrudniejszych na początku jest jak wizyta na siłowni (dla tych, którzy jak ja - nie znoszą ćwiczyć) - trzeba się zebrać, trzeba z płaczem i szlochem wejść na salę i się napocić, ale potem - następuje dzika satysfakcja, lekko się oddycha i rośnie samozadowolenie:)!
Ostatnio kupiłam całą książkę (w bierdonce (!)) i szczerze polecam ją każdemu kto wychodzi z pracy niezadowolony bo na biurku wiecznie siedzi mu stado rechoczących żab domagających się uwagi.
Brian Tracy opisuje 21 krótkich i konkretnych metod rozwijania omawianej umiejętności nieodkładania na potem m.in.planowanie, priorytetyzowanie wg. zasady ABCDE, zasada 3D (decyzja, dyscyplia, determinacja) i inne
Polecam i życzę smacznego:)!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz